Rozdział I
Niebo zaczynało sie budzić. Słońce powoli wchodziło. Każdy budził się, by powitać nowy dzień. Zwierzęta powoli szły, by powitac nowego, przyszłego władcę. Na lwiej skale już wszyscy byli rozbudzeni. Nela otarła się o pyszczek Kalego. On zrobił to samo. Niebo było czerwonawe, a nowy książę już otworzył swe słodkie oczka. Miał on brązową sierść, oczy brązowawo-czerwone oczy, różowy, lwioziemski nos. Był on bardzo podobny do Simby. Para królewska z radością patrzyła na malca, a miał on imię Askari. Każdy w stadzie patrzył na malca z wielką radością, a zwłaszcza para królewska, Niko. W końcu każdy usłyszał, że szaman idzie po lwiątko. Nela wcześniej umyła je, więc jeszcze raz umyła je. Rafiki "ochrzcił" lwiątko. Zabrał je ze sobą. Niebo było już niebieskie. Szaman pokazał lwiątko zwierzętom. Para królewska stała za lwiątkiem uśmiechając sie. Duchy Kovu i Kiary także sie uśmiechały tuląc się i oświetlały lwiątko. Zwierzęta złożyły pokłon Askariemu. W końcu prezentacja się zakończyła i szaman oddał lwiątko Kalemu i Neli.
W międzyczasie na Złej Ziemi lwice gościły cztery nowe, małe potworki- trzy samczyki i jedna samiczka. Były to lwiątka Shetani. Najstarsze z lwiątek nosiło imię Luvigi (czyt. Luwidżi). Miał on brązową sierść, złoziemski, czarny nos i zielone oczy oraz czarną grzywkę jak każdy z tych "potworków". Luvigi był z ciała podobny do Mufa- miał większą głowę, ramiona i jego brzuch wydawał się trochę grubszy, z powodu wielkiej siły. Miał on też brwi jak Vitani- dość grube. Młodszy nosił imię Pavi. Był on najprzystojniejszy ze wszystkich. Miał on bródkę jak Skaza, lecz miał miły wyraz twarzy. Nie to co Luvigi- wściekły, jakby miał kogoś zabić. Ostatni samczyk nosił imię Korno. Był on najmłodszy ze wszystkich lwiątek. Miał bródkę jak Kovu. Był on tylko troszkę brzydszy od Paviego. Byli oni bardzo podobni do siebie. Samiczka nosiła imię Theetsi. Miała ona pomarańczową sierść, złoziemski, czarny nos, brwi takie same jak Luvigi, brązowo-zielone oczy, bródkę podobną do bródki Kovu i dość dziwną grzywkę. Shetani siedziała na wielkim kamieniu, trochę dalej od termiterii. Lwice patrzyły na nią z chytrym uśmiechem. Ona też miała taki uśmieszek. myła te swoje "potworki". Duch Aloko oświetlał je i jednocześnie uśmiechał się. Shetani też się do niego uśmiechała.
//A tu macie dorosłą Theetsi Możecie ją sobie teraz lepiej wyobrazić ;3 //
//Sorry za jakość-robione komórą //
Offline
Zbanowany
hmmm , mam pytanie : Kali - wzięłąś to imię zw Pustyni i W puszcz, ?
a Aloko z madagaskaru ?
Offline
Whut?
Kali: Już od 3 klasy myślałam o KL 4. Były dwie wersje. Pierwsza wersja- nie było Kalego- był lew o imieniu Dakar, nie było Sandrei- przeszedł tylko Aloko. W końcu wymyśliłam imię Kali. I się zaczęło od nowa. Z początku Sandrea miała być partnerką Kalego. Ale jednak pomyślałam sobie, że imię to bardziej pasuje na siostrę, więc rolę partnerki zajęła Nela- z imienia "Nala" jedno "a" zamieniłam na "Nela". A imię Sandrea- od "Sandra", tylko dodałam "e". Dopiero jakiś czas potem dowiedziałam się, że jest też Kali w pustyni i w puszczy- ale nie chciałam zmieniać imienia, bo chciałam to
Aloko- pierwszy raz słyszę, że z madagaskaru. Czasem wymyślam tak poprosty imiona, lecz Aloko- dawno temu zrobiłam sobie "drzewko" KL z różnymi imonami. Więc wyszukałam Aloko
No i tyle.
Offline
Zbanowany
aha , już rozumiem
Offline
Spk
Rozdział II
Lwiątko rosło, a nie było już nawet aż takie małe! Askari był już w wieku, gdy Skaza zabił Mufasę.
Na lwiej Ziemi było widno. Brązowy książę obudził się. Wstał, przeciągnął się i ziewnął. Kali otworzył oczy. Uśmiechnął się, widząc synka na łapach. No a co do wyglądu Kalego trochę się zmienił. Wyglądał już troche Mufasowato. Tak samo jak Askari- też miał troszkę Mufasowatości xD. Kalu wstał z sympatycznym uśmiechem. Askari wybiegł z Lwiej Groty cały uśmiechnięty i dość ciekawy świata. Kali wyszedł z miejsca spania. Potargał syna po grzywce. Czerwonooki spojrzał uśzczęśliiony na ojca. Ten uśmiechnął się jeszcze bardziej do niego. Skinął głową w pobiliżu czubka Lwiej skały. Poszli tam. Słońco wschodziło, kiedy Kali zaczął mówić:
-Pamiętaj Askari- życie jest jak kręta droga, która ma koniec. Każdy musi ją przejść...
-Tato, ale dlaczego ona nie jest prosta?-zapytał Askari słuchając uważnie swego ojca.
-Bo ta droga to życie, które często ma jakieś kłopoty, z których się trzeba wywinać... Ich jest wiele, ale i tak, czy tak musimy się wywinać, by życie wydawało nam się jak prosta droga, po której będziemy chodzić jako starcy.
-Lecz dlaczego akurat natykamy się na te kłopoty?
-To może Ci odpowiedzieć los...-powiedział odchodząc- A teraz chodź. Pokażę Ci coś...-mówił król zaciekawiając
-Niby co?-pytał książę
Obaj znaleźli się nad jeziorkiem. Askari odparł na to miejsce:
-No i co w tym takiego ciekawego, tato?-powiedział Askari z zakrzywioną miną
-Spójrz w wodę, Askari-powiedział Kali, a książę wysłuchał go, a Kali stanął nad nim
-No i co, Tato?-spytał Askari
-Mówiłem Ci o ciągu życia, a więc mówię dalej...-powiedział i nabrał powietrza- Życie może też Ci dać niespodzianki- i dobre i złe-powiedział Kali, a jakaś żabka wyskoczyła z wody, a woda pochlapała lekko Askariego
-Tato... Jak mogłeś o tym wiedzieć?-powiedział Askari, a Kali się zaśmiał.
-Każdemu może wpaść coś do głowy, co się może spęłnić...-mówił pochylając do niego głowę- No a teraz czas wolny...-powiedział i wtedy sobie coś przypomniał i zatrzymal Askariego- Nie chodź w tamte ciemne miejsce, bo możesz nie wrócić....A teraz idź się bawić.
Askari szybko pobiegł na lwią Skałę. Kali też tam szedł, szczęśliw, ze widział się ze synem.
Tylko nie pytać się o imiona (Askari- wojownik w suachili) tylko oceniać opowiadanie -_-
Offline