Lwia drużyna

Przyjaźń, to magia. Niechaj smutki odejdą w cień, uśmiechnij się bo nastał nowy dzień!

Ogłoszenie

2.06.12r.: Forum już nie jest nowe, gdyż ma już prawie dwa miesiące! Specjalnie stworzyłam dla wszystkich użytkowników forum gry i zabawy, a zwycięzcy tych gier będą dostawać różne nagrody~Kar
Cytat na Wrzesień: Oszczędzaj energię na chwilę, gdy naprawdę będziesz jej potrzebować..

#1 2012-04-15 17:50:08

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

KL 4

Rozdział I
Zwierzęta zbierały się na prezentację trzech lwiątek, dzieci Kiary i Kovu-Aloko-dziedzic tronu, Sandrea-jego młodsza siostra i najmłodszego z nich-Kalego. Aloko miał brązowe oczy, bródkę jak taka/skaza, i złotą sierść jak Kiara. Sandrea miała niebieskie oczy, brązową sierść i była bardzo podobna do swojej matki. Najmłodsze z lwiątek miało zielone oczy i pomarańczową sierść. Lwiątka były prezentowane oddzielnie, w kolejności od najstarszego do najmłodszego lwiątka. Przy prezentacji Aloko i Sandrey, słońce świeciło, zwierzeta radowały się i światło z nieba padało na lwiątka. Lecz przy prezentacji Kalego było inaczej, znacznie inaczej. Wszystkie zwierzęta odeszły, rozpętała się burza i pociemniało niebo mimo tego, że był ranek. Wszyscy myśleli, że młody ksiażę Kali, jest nowym Taką/Skazą, gdyż wyglądał identycznie. Nikt nie był z rodziny królewskiej zadowolony. Z rodziny królewskiej, brakowało jednego lwa. Pochodził z rodziny królewskiej, ale wszyscy o nim zapomnieli- Kopa. Chował się za wielkim kamieniem i widząc prezętacje Kalego zasmucił się ogromnie. Młody lew poszedł nie wiadomo gdzie ze spuszczonym łbem

Offline

 

#2 2012-04-15 18:31:04

 Karinda

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Nowy Targ
Zarejestrowany: 2012-04-13
Posty: 169
Twoje motto:: Żyję dla innych
Ulubiona piosenka:: W sygnie.
Ulubiony bohater:: Simba, Kiara, Kovu i Zira
Pieniądze:: 50

Re: KL 4

Fajne! Czekam na kolejną część. Polubiłam Kaliego, choć jest nowym Taką/Skazą.


Moim multikontem jest: Mkono.
http://oi45.tinypic.com/2yyz2vn.jpg

Offline

 

#3 2012-04-15 18:41:55

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

Re: KL 4

Nie, nie... On będzie dobry... I masz kolejne dwie części. Będę robiła 'kopiuj i wklej' http://www.forumsaezatakeiskaze.pun.pl/ … .php?id=51 z tąd, bo już dawno zaczęłam to opowiadanie.
Rozdział II

Czas mijał z każdą sekundą, a nim otworzyło się oczy, lwiatka nie były już małe, lecz duże! Rafiki właśnie malował je na swoim drzewie.
- Ach, Aloko. Miejmy nadzieję, ze będziesz wielkim królem...- mówił pawian malując przyszłego króla.
- Sandreo- mówił Rafiki- Miejmy nadzieję, że będziesz pomagać swemu bratu.-mówił rysując małą księżniczkę
Pawian z nie chęcią rysował Kalego mówiąc:
-Kali... Niechaj każda gwiazda Ci powiada- badź dzielny i dobry.-mówił Rafiki malując Kalego. Potem zwrócił się do Mufasy, gdzy przestał rysować lwiątka, wspominając złą burzę tymi słowami:
-Oh Mufaso... Niech nic takiego sie nie powtórzy...
- Czy myślisz, ze on może być sobowtórem mojego brata?-odezwał sie głeboki głos z nieba.
- Mufasa!?!
-Tak. To ja nie widzisz mnie. Martwię się o Kalego.
- Oby nic złego nie czynił. Ta borza nie zapowiada dobrego...
-Niestety, lecz-tak...-po powiedzeniu tego duch się nie odezwał.
-Żegnaj Mufaso....
Wreszcie nastał ranek. Kovu budził Aloko, aby ten się obudził na pierwszą lekcję.
-Wstawaj Aloko. Pokazę Ci nasze królestwo!-odezwał się król Kovu.
- Tato, muszę?-marudził Aloko.
- Jeśli chcesz być madrym królem to tak!
Od tych słów Aloko szybko wstał. Kovu zaniósł go na szczyt Lwiej Skały.
- To co opromienia słońce, to nasze królestwo.
-Naprawdę? WOW!!!
-Panowanie Aloko jest jak słonce...
- Wschodzi i zachodzi?
-Tak, Aloko. Skąd o tym wiedziałeś.
-Dziadek mi mówił.
-Dziadek Simba?
-Tak. Dziadek Simba.
Aloko spostrzegł ciemne miejsce, na którym było kiedyś Cmentarzysko Słoni.
-A to takie ciemne?
-TO nie należy do nas Aloko.
-Jedno z lwiatek kryło sie za kamieniem, ale Kovu i Aloko go nie widzieli.
-Ciekawe, jak sie nazywa to miejce...-powiedziało lwiątko śledzące lekcję Aloko- był to Kali.
-Dzień dobry Kali-odezwał się kobiecy głos młodej kólowej Kiary.
-Mamo...
Gdy Kali się obejrzał Kovu i Aloko już nie było.'
-Chciałbym mieć takie lekcje...
- Ja też-odezwała się Sandrea, która była obok matki- Ładnie to tak podsłuchwać?
-Sandrea, Chce chociaż coś wiedzieć, jakby tata zmienił zdanie!
Kiara, Sandrea i Kali wyszli z Lwiej groty. Czekała ich tam niespodzianka. Zobaczyli lwa o brązowej grzywie, złotym futrze i o brązowych oczach.
-Kopa?-zapytała Kiara
-To na prawdę ty?-powiedziała Vitani, gdy przyszła.
-Tak. To ja.
Lwy i lwice ze stada przybywały. Przyszedł też Rafiki i Zazu.
- Kopa?-powiedział pawian i zaśmiał się ze szczęścią. Potem obiął Kopę.- Nareszcie wyrósł nam chłopak! Zazu! Zawołaj Simbę i Nalę! Ucieszą się!
Zazu zawołał Simbę i Nalę.
-Kopa?-zawołała Nala
-Tak mamo. To ja.
-Cieszę się, że tu jesteś Kopa!-zawołał Simba.
Odrazu Simba zwołał wszystkie zwierzęta, ogłaszając następującymi słowami:
- Mój syn Kopa, jestk nie został zabisy, lecz ciężko ranny. Zagubił się, lecz dziś wrócił!
Zwierzęta radowały się. Kiara zapomniała powiedzieć dzieciom, kim jest Kopa.
-Mamo?-Spytała się Sandrea.
-Tak córciu?-powiedziała królowa z uśmiechem na twarzy.
-Kim jest Kopa?
-To jest wasz wujek!
Kovu przedstawił dzieciom ich nowo poznanego wujka.





Rozdział III

Każy cieszył się z powrotu Kopy. Lecz pytanie Kopy, coś zmieniło.
-Kiedy koronacja?-spytał Kopa myśląc, ze Simba jest królem.
Simba z Nalą posmutnieli.
-Przykro mi, ale....-powidział Simba
-Ale?-powiedział Kopa czekając na odpowiedź.
-Królem jest Kovu.- Powiedział Simba z ulgą- Myśleliśmy, ze nie żyjesz, więc Kiarę wybraliśmy na następczynię tronu.
Kopa posmutniał i poszedł.
- Myślałem, że on nie żyje...-powiedział Simba.
W tym czasie, Sandrea, Kali i Aloko wybrali się do swych przyjaciół: brązowej Neli, która była 'brązowa Nalą', Brązowej Shetani, 'brązowej Ziry' i Kody, lwiątka podobnego do Kopy. Nela brała kąpiel, a jej rodzeństwo (Shetani i Koda), czekali na nią. Kisiężniczka i dwoje ksiąząt podeszli do swoich przyjaciół.
-Cześ Nela!-powiedział Kali
-Hej Kali, pogadamy później, bo właśnie biorę kąpiel!
Na przeciwko matki Neli, spała Kiara, która właśnie wstała.
-Dobrze was widzieć.-po powiedzeniu tego, wzięła w pyszczek Aloko i posadziła go na swoich łapach i zaczeła go myć.
-Mamo!
-Ach, Aloko.
Kiara polizała grzywkę Aloko.
-Mamo! Musiałaś potargać mi mą grzywkę?
Widząc grzywkę brata, Kali roześmiał sie
-Hahahaha!!!! Aloko!!!-śmiał sie Kali
-Zaraz dostaniesz!-po powiedzeniu tego, rzucił sie na Kalego z wielką wściekłością. Walczyli krótko, bo przerwała im matka.
-Przeproście się!
Lwiątka przeprosiły się z nie chęcią.
-Może potem sie pobawimy?-zapytała Sandrea
-Tak!-powiedział Koda.
Sandrea, Aloko i Kali pobiegli do lwiej groty i zaczęły się bawić w berka w lwiej grocie. W starej jaskini Skazy, (tam gdzie był Skaza po piosence ' krą życia') był Kopa z Vitani.
-Czemu musiało mi sie to przydażyć!- mówił wściekły Kopa- Jak?
-Przykro mi...-mówiła Vitani-Przykro...
Kopie przypomniał się moment, jak Zira chciała go zabić.
-No właśnie, że NIE!HAHAHAHA!!!!!!
Bo zabawie lwiatek, następcy tronu poszli do wujka. Tam mieli przykrą niespodziankę.
- Cześć wujk...-Aloko nie dokończył, bo Kopa walnał go mocno.
Kali rzzucił sie na Vitani i Kopę, chcąc pomóc bratu. Oderwał Vitani malenki kawałek prawego  ucha , Kopie oderwał ogromny kawał ucha, na prawym uchu, a mniejszy kawałek na lewym.
-Sandrea! Zawołaj mamę i tatę!-zołał Kali walcząc.
Sandrea tak popełniła. Gdy zjawił sie Kovu z Kiarą, Simbą i Nalą, król zaryczał donośnie.
-Chciałeś zabić Aloko, Kopa!?!?! Grrr....
-Grrrr-zawarczał Kopa
-Jednak nie powinneś tu byc! Nie długo spotkamy sie przy miejscu ogłaszania wynań i innych rzeczy.
Po jakimś czasie zjawili się tu.
-Kopa i Vitani-powiedział Kovu- Nie wiedziałem, ze możecie tak postąpić. Chcąc zabić moje dzieci? Kopa-zasłużyłeś na to!
biegli-A Vitani?-spytał Kopa.
-Ona Ci pomagała, więc ona do ciebie dołączy. A teraz wydam ostateczny wyrok. Idź na Gaj bezlistnych drzew. Więc nastepuję powiedzić ostateczne zdanie- WYGANIE!!!
Kopa i Vitani biegli , a zwierzęta, chciały im coś zrobić. Rzucały kamieniami i kąsały. Kopa i Vitani pobiegli na Gaj Bezlistnych drzew. Aloko dowiedział się- to ciemne miejsce- to ten suchy, stary i niebezbieczny Gaj Bezlistnych drzew.

Offline

 

#4 2012-04-15 19:06:37

Mkono

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/Beznazwy-1-6.png

Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 42
Pieniądze:: 50

Re: KL 4

Super.  Nie wiedziałem, że Kopa może być zły.


To konto jest multikontem Kari, tyle, że jestem tu samcem.

Offline

 

#5 2012-04-15 19:08:47

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

Re: KL 4

Eee.... A może- ze zazdrosci.
Następne 2 rodziały (z piosenką) :
Rozdział IV

Po wygnaniu Kopy i Vitani, Rafiki podszedł do Aloko i nasmarował maścia rany, zadane przez Kopę.
-Przez jakiś czas, nie możesz wychodzić z Lwiej Groty. Niedługo, ta maść uleczy Ci te rany i ich nie będzie.
-Dobrze...
Kovu wziął w pysk Aloko i poszli do Lwiej groty, ale Sandrea i Kali poszli do swoich kolegów.
-Ale Aloko dostał-powiedzał Koda.
-Tak-Powiedziała Sandrea.
Na Gaju bazlistnych drzew...
-Musiał nas wygnać?-mowił Kopa
-Niestety, ale gdyby nie Kali, bylibyśmy teraz na Lwiej Ziemi.-odpowiedział mu Vitani
-Ech, ten głupi malec!
-Ale Sandrea poszła po Kiare i Kovu.
-Tak, ale siedziała by bez ruchu i nic by nie zrobiła, ale ten Kali... Ten głupek mysiał jej rozkazać!
-Tak. Ta mała, też nie ma mózgu.
-Niestety. Ten mlec na pewno nie dożyje dorosłości, jak jego rodzeństwo.
Za suchymi krzewami i połamanymi drzewami, stały trzy likaony.
- A kogo my tu mamy...-powiedziała jedna z trzech ikaonów-była to samica
-Chwileczke, kogoś mi przypominasz... Czy Ty nie jestes Kopa?-powiedział brat Samicy
-Tak. To ja.
-Jak tak, to wymień nasze imona?
-Dobrze. Ty jesteś Kolosa, twój brat to Dakir, a ten likaon...-popatrzył na likaona, któremy ślina płynęła z pyska.-Ty jesteś Kato.
-Wię to jednak Ty Kopa... LIKAONY!!! KOPA WRÓCIŁ!!!
Zjawiła sie wielka armia likaonów, ktróra kłaniała się przed Kopą i Vitani.
-Skąd ich znasz?-zapytała Vitani
- Tu się wychowywałem, po tym, jak Zira mnie prawie na śmierć
-Dobrze, więc...-powiedziała Vitani, ale przerwała jej Kolosa.
-Chodźmy do tej groty! Tam jest więcej likaonów i jak ciebie zobacza, będzie im lepiej w duszy!
Poszli do groty. Grota, była wielka. I to jak.  Likaony wiwatowały, na cześć Kopy.
-Więc, dla czego tu jesteś?-spytał sie Dakir
-Wygnali mnie.
-To ty nie jesteś królem?-powiedziała Kolosa.
-Miałem nim być, ale Kovu jest królem...-powiedział i lew opyścił łeb w dół- Ale nie na długo...- i podniusł łeb, oraz uśmiechnął sie ukradkiem, jakby coś planował. Likaony i Vitani czekali na odpowiedź. (zaczyna sie piosenka i moment zanim Kopa powiedział pierwsze słowa piosenki, zwierzęta czekają z nierciepliwością. Kopa śpewa)
-Kiedyś mi mówili, że królem będę ja, jednak nie jest tak, jak chciałem ja.  Okłamywali mnie, przez całe moje życie!
Myślałem, że będę kimś, i że będę pięknie żyć, lecz niestety, NIE JEST TAK CHCIAŁEM JAAAA!!!!

Lecz od jutra nie będzie takich słów! Będę cieszyć się znów! Będę rządzić, tak jak mi się chce! (tą scenkę darujemy sobie, gdzie Skaza mówi ‘otaczają mnie kretyni) I nikt NIE PRZESZKODZI MI!!! Mówię wam, że nie pokona mnie nikt! Jestem prawdziwy królem i będę władać, władać wiecznie! Będę wielki, mówię wam, i NIKT, nie pędzie się u mnie pysznił! Rozumiecie już! Władzę sprawuję JA! I robić będę wiele…Żeby królestwo było moje!
//chodzą likaony//
I nie będziecie musieli mieszkać tu, lecz na Lwiej Ziemi znów! I nikt nie przeszkodzi wam! Za sobą będą nasze chwile tu, a życie tam stoczy się znów! I będę królem ja, tylko ja! Nikt nie przeszkodzi mi! Oj, mówię wam! Nastanie mój czas! Będę robić wiele złych rzeczy, a oni będą trupem! Ja! Więc! Ja będę żyyyć, dlaaaa mojego królestwa, i zabiję ich i to moja praca! Więc!  Będę żyć ile mi się chceeee!!!! Hahahahaha!!!/zły śmiech Kopy// //Oczywiście skała na której jest Kopa, podnosi się wysoko// //jest to pokazane w tej piosence Rozdział V


Gdy Aloko był zdrowy, poszedł rozmawiać z rodzeństwem i kolegami. Przy nich była Kiara i jej przyjaciółka, matka Shetani, Kody i Neli. Aloko szepcze na ucho Neli, Kodzie i Shetani
- Chcecie pójść w fajne miejsce?
-Tak!-odpowiedzieli chórem.
Usłyszała to Kiara.
-A gdzie to jest, Aloko?
-Eee...-po 'powiedzeniu' tego odwrócił sie do mamy- Przy łące. Możemy pójść?
-Łąka? A co tam takiego ciekawego?-spytała Nela
Aloko podsunął sie do Neli
-Dowiesz się ja dojdziemy!-szepnął Aloko.
-Mamo, możemy pójść z Aloko-Spytał Koda.
-A co Ty na to, Kiara? Pozwolisz im?
-Zgadzam się-powiedziała królowa.
Lwiątka pobiegły radośnie, ale przerwała im Kiara.
-Jeżeli Zazu pójdzie z wami.
-Co?-powiedziała Sandrea
-Zazu?-powiedziałą Shetani.
Byli blisko łąki.  Lwiątka myślały jak pozbyć się Zazu.
-Dokąd my naprawdę idziemy?-spytała Sandrea
-Na Gaj bezlistnych drzew-szepnął Aloko.
-Żeby nie było na mnie, jak zawsze!-powiedział Kali
-A Ty tylko o sobie!-mówił Aloko
-Trzeba do pozbyć!-powiedział Koda-myślę nad tym...
-Ale jak? -Zapytała Nela
Gdy lwiątka obróciły się w prawą stronę, Aloko i Kalego nie było przy nich. Nagle wychylił sie Kali.
-CHODŹCIE TUTAJ!!-szepnął młodszy książę
Lwiątka poszły w stronę Gaju bezlistnych drzew. Zazu późno zauważył, że lwiątek nie ma. Były już wtegy na Gaju Bezlistnych Drzew.
-Jesteśmy!-powiedział Aloko-Jestem genialny!
-Nie myśl, że jesteś najlepszy, z nas! Ja to wymyśliłem!
-Niech Ci będzie!
Chodzili po Gaju, aż zauważyli podchodzące do nich trzy likaony-  Kolosa, Dakir i Kato.
-Kogo my tu mamy?-Zapytała Kolosa-INTRUZI!!!
-Potwierdzam, Koloso. A Ty Kato?
-Hahi, Hahi, hahahahahahahaha!-likaon zaśmiał się
-Które bierzesz, Dakir? Ja biorę tego żóltego, z brązową grzywką i tą małą brązową z kropeczkami pod prawym okiem-samica likaona wskazała na Aloko i Shetani.
Wtem przyleciał zazu.
-O! Mamy nowego intruza!-powiedział Dakir-A co do wyboru... biorę pomarańczowego i tą drugą brązową, tą z niebieskimi oczami.-wskazuje na Kalego i Nelę.
-No to Kato, masz  resztę lwiątek, a ptakiem sie podzielimy!-powiedziała Kolosa
Kato pokazywał, że lwiątka uciekają. Zauważył to tylko Dakir.
-A zamawiałaś to na wyson, bo ja nie?-spytał  Dakir.'
-Ja też nie, a co?-zapytała Kolosa.
-BO SIĘ TO WYNOSI!!!!-krzyknął Dakir.
Lwiątka uciekały, a likaony ich goniły. Gdy lwiątka wspinały się po górce z martwych roślin, Sandrea i Nela spadały, myśląc, że nikt im  nie pomoże, ale zauważył to Kali. Podał im łapę one weszły i gy Dakir mial skoczyć na Nelę, Kali zadrapał go tak mogno, że upadł na ziemię. Lwiątka uciekały nadal, ale nic to nie przyniosło. Tylko jedno zauważyły- ścianę skalną zagradzającą im przejście.
-Tutaj, lwiateczka, kici kici-mowił Dakir
Kali zdobył się na odwagę. Próbował zaryczeć, ale było słychać tylko jedno:
-RAAAAWR!!!!-'ryknął' Kali
-Jeszcze raz! Dalej!-zachęcała Kolosa.
Zamiast małego ryku, wydobył sie wielki ryk, a był to ryk Kovu. Rozdrapywał likaony, a potem poskładał je.
-MILCZEĆ!-krzyknął Kovu-jak śmieliście ich ruszać, a zwłaszcza mojego syna!
Nagle pojawiła się Kiara z mamą Kody, Neli i Shetani.
-Masz więcej niż jednego syna!-krzyknęła królowa.
Lew odwrócił sie gwałtownie do lwicy.
-ZAMKNIJ SIĘ! CHODZIŁO MI O ALOKO! RESZTA NIE JEST WAZNA!!!
Kiara rozpłakała się.
-Nie myśl tylko o nim!
Powiedziała łkając i pobiegła na Lwią Skałę.
-PRZEJĆMY DO RZECZY!-krzyknął Kovu.- Zmykajcie się stąd i żeaym was już nie widział!
Liakony pobiegły. Kovu wpuścił na grzbiet Aloko i Sandreę, ale Kalego nie puścił. Tak popęłniła też matka Kody, Neli i Shetani, lecz wpuściła wszystkie lwiątka. Poszli. W kawałku drogi na łące, Kovu poprosił Zazu, aby odprowadził wszystkich, oprócz Kalego. Lew i lwiątko byli sami.
-Kali! Czemu tak postąpiłeś!
-To nie był  mój pomysł! Aloko na to wpadł!
-Nie wierze ci! Aloko, ledwo co się trzyma na łapach, a ty go tam zabierasz?
-Tato, ja...
Kovu chciał zrobić Kalemu bliznę, ale lewk przykucnął, a potem pobiegł na Lwią Skale do Lwiej groty. Tam spał, ale Kovu go nie widzał. Miał sen, że go opuszczą i zginie.

Offline

 

#6 2012-04-15 19:47:45

Mkono

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/Beznazwy-1-6.png

Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 42
Pieniądze:: 50

Re: KL 4

Żal mi Kaliego. Bardzo.


To konto jest multikontem Kari, tyle, że jestem tu samcem.

Offline

 

#7 2012-04-15 20:41:38

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

Re: KL 4

O, taak...- on wiele przeżyje. Już mogę nawet napisać, że śmierć matki i ostre treningi, oraz dwie blizny.
Rozdział VI

Nastał ranek na Gaju Bezlistnych drzew, lecz nie było tam słońca. Vitani myślała co ma zrobić. Do głowy przybywały jej pomysły.  Wybrała jeden. Poszła na lwia ziemię i obserwowała lwiątka, ale nikt jej nie widział. Tymczasem u lwioziemców, lwiątka już wstały. Pobiegły daleko. Żaden z dorosłych lwów ich nie widział. BYli w wysokich trawach poza Lwią Skałą.
-Jestem genialny!-powiedział Aloko z dumą wypinając pierś.
Pozostałe lwiątka przewróciły oczami.
-Nie myśl, że zawsze jesteś genialny, Aloko-powiedział Kali-Dostałem przez ciebie burę, głupku.
-Głupek!-wrzasnął Aloko
-Sam jesteś głupi!-odezwał się Kali-Nie myśl, że jesteś ideałem. NIe ma takich.
-Już to widzę-po powiedzeniu tego Aloko skoczył na Kalego.
Lwiątka turlały się i drapały. Przeszkodziła im Sandrea.
-Przestańcie!-krzyknęła Sandrea.
Każdy zdziwił się, gdyż ze strony Sandrey, był to wielki wyczyn. Była ona zazwyczaj delikatna.
-Niech Ci będzie...-marudził przyszły król
W wysokich trawach chowała się Vitani, ale nikt o tym nie wiedział. Do jednej pory- Vitani skoczyła na lwiątka, lecz nie do końca bo pojawił się Kovu. Mocno zaatakował siostrę. Drapali się i gryźli. W końcu Vitani upadła na ziemie, a Kovu przytrzymał ją.
-Jak śmiałaś!-krzyknął król
-Normalnie! Gdybyś nas nie wygnał nie byłoby tak!
-Zamknij się, Vitani! A teraz idź!
Vitani odeszła. Widział to Kopa, lecz nie chciał pomóc Vitani, bo zakazał jej używać tego planu.
Rozdział VII

Następnego dnia, rankiem, Kopa miał tylko jedno w głowie-swój plan. Zakradł się do lwiej groty. Obserwował lwiątka. Gdy poszli blisko wąwozu, Kopa szeptał 'tuuuutaaaaaaj!'.
-Słyszycie?-zapytala Sandrea
-Zamknij się! To magia!-krzynął Aloko-jeszcze ją spłoszysz...
Nikt nie wiedział, że to Kopa, ale Aloko myślał, że to magia i zachęcił wszystkich, aby szli śladem nieznajomego głosu. Szli aż doszli do wąwozu. Nie było tam Kody, Neli i Shetani bo byli w lwiej grocie. Nastało południe. Do lwiątek przyszła Vitani.
-CIOCIA?!?!?-wrzasnęły lwiątka chórem
-Tak to ja. Nie chce was nic złego zrobić. Mam do was prośbę-zostańcie tu! Zadawałam się z waszym ojcem i on mam wam coś pokazać-powiedziała Vitani
-Niespodzianka?-zapytał Aloko
-Tak...-powiedziała Vitani kręcąc łapą-Zabójcza!
Vitani poszła nie wiadomo gdzie. Dała syngał Kopie. Książe dał sygnał likaonom, które czekały dość długo.  Z chęcią likaony podbiegły do antylop gnu i zebr, z jednej strony. . Uciekały więc w stronę antylop. Vitani podbiegła szybko do pary królewskiej.
-Kali...ALoko... Sandrea...Są w wąwozie!
-Aloko?!?!?
-Ja ich spróbuje uratować! Ty kochasz tylko Aloko!-wtrąciła sie Kiara i pobiegła do wąwozu. Vitani nie mogła jej dogonić, ale jednak dogoniła królową. Kopa był na miejscu, a Kovu na lwiej Skael i niepokoił się o Kiarę.
-Nie, nie.... Miał być Kovu!-myślał kopa idąc po półce skalnej.
Sandrea i Aloko wdrapali się na drzewko. Kali też chciał. Aloko mu nie pozwolił, bo nienawidził brata. Drzewko złamało się. Kiarze udało się złapać 2 lwiątka na raz w pysk. Kalego wzięła na grzbiet. Biegła. Zostawiła lwiątka na Skale. Sama chciała tez tam wejść i poczekać, ale gnu 'oderwały' ją od Skały. Lwiątka niewiedziały gdzie jest. Królowa wskoczyła na inną skałę, która była większa od poprzedniej. Lwiątka wchodziły po skale, która wyglądała prawie jak schody. Na lwiątka pobiegła Kolosa ze swoimi braćmi. Nagle przybiegł Kovu. Poranił likaony, ale te zepchnęły go do antylop. Był Tam długo. Kiara wdrapywała siĘ nadal. Zobaczyła Kopę.
-Kopa! Proszę! Pomóż mi!
Kopa tylko zaczepił siostrĘ pazurami i bez słowa puścił ją do antylop. Wtedy wyskoczył Kovu. Antylopy odbiegły.
C.D.N.
//Poprawione.~Kari//

Offline

 

#8 2012-04-16 09:09:15

Mkono

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/Beznazwy-1-6.png

Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 42
Pieniądze:: 50

Re: KL 4

Szkoda, że Kiara umarła. Kopa jest okrutny.


To konto jest multikontem Kari, tyle, że jestem tu samcem.

Offline

 

#9 2012-04-16 12:14:58

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

Re: KL 4

Taa.... No dobra. Masz:
C.D.N

Kurz sypał sie w powietrzu. Było słychać martwą ciszę. Słychać tętent kopyt.
-Mamo?-zapytał Kali
-Tato?-spytał Aloko
Była to tylko małe gnu. Okrążyło ciała Kovu i Kiary. Lwiątka podeszły do nich. Widać było ciałą rodziców królewskich lwiątek.
-Mamo?-zapytała Sandrea łykając wielkie łzy-Tato!
-Dlaczego....-powiedział Kali, a przy tym spłynęła mu łza
-Tato!-powiedział Aloko i podbiegł do ciała Kovu
Aloko łapał Kovu za ucho i robił różne rzeczy, aby Kovu się obudził.
-Tato! Proszę!
Nagle Kovu powoli otworzył oczy.
-Tato! NIe umieraj!-krzyknął Kali
-Proszę!-powiedział Aloko
-Wszystko j-jest dobrze.... Gdzie Kiara?
Lwiątka  i Kovu podbiegli do ciała Kiary.
-K-kiara-powiedział kovu ledwo żywym głosem
-Mamo-pytała Sandrea
Kali łapał kiarę za ucho, skoczył na nią-nic nie dało. Nikt nie widział Kopy, gdy lew podchodił do małej rodzinki.
-Kali-powiedział Kopa-Ty ją zabiłeś....
-TY!!!!-krzyknął Kovu robiąc Kalemu dwie blizny na oku.
Kali przeturlał się. Potem zakrył bliznę łapą.
-Ała....-powiedział Kali z bólem
-Kali? Nic Ci nie jest?-zapytała Sandrea.
Kali pokazał blizny-każdy był w szoku, oprócz Kopy.
-Kali!-zawołała Sandrea
-Co?- Zawołał Kali
-Masz dwie szramy na oku!
-o nie... To nie może być prawda!
Wszyscy nagle coś usłyszeli. Jakby taki... Taki wielki zły śmiech. I tak było- był to smiech ducha Skazy!
Każdy podszedł do ciała kiary i płakał, oraz spuścił łeb na znak żałoby.
-Kali-powiedział Kovu-nie należysz do nas. Uciekaj stąd!
Kali pobiegł nie wiadomo gdzie. Inni udali się na lwią skałę
Rozdział VIII

Nastała noc. Kali biegł do rzeki, w której umarła Zira-jego babcia. Biegł ponad siły. Padał deszcz, więc było słychć bieg Kalego, który usłyszał Zazu. Odrazu poleciał do Kalego, aż latając w potwietrzu zapytał.
-Dokąd tak biegniesz paniczu!?!?! Biegniesz w stronę rzeki w której można się utopić!
Kali biegł bez odpowiedzi, ale w końcu doszedł do rzeki i podchodził do niej wolnymi krokami, aż odpowiedział:
-Chcę już umrzeć Zazu. I to w tej rzece.
-CO!?!?!?!?!
-Tak Zazu. Nie przesłyszałeś się-powiedział Kali- Lecz po co to gadanie?... Więc... Nadszedł na mnie czas....
Kali wskodzył do rzeki. Zazu łapał go pazurkami, ale nic nie pomogło. Książę utobiłby się w rece, ale czuwała nad nim królowa Kiara. Zazu powiadomił Kovu o 'śmierci' Kalego.
Na czubku lwiej skały stał Kovu. Wdowiec miał smutny wyraz twarzy. Z jego oczu lały się łzy. Widział to Kopa. Podszedł do Kovu i usiadł.
-Już nie jesteś królem Kovu.-powiedział Kopa
-Jak to?-odpowiedział wdowiec
-Kiara nie żyje, a Ty jesteś synem Ziry, a nie Simby. Kiara miała brata, a nim jestem ja. A tron jest mój.-powiedział Kopa z dumą-Więc.... Jeśli chcesz żyć to uciekaj z tąd! I nigdy nie wracaj!  Jeżeli wyjrzysz chociaż na lwią Ziemię.... Już nie żyjesz...
-Ale...
-IDŹ SAM! BEZ NIKOGO!
-Już... Idę-powiedział brązowy i pobiegł przed siebie, bez nikogo jako samotnik.
Zwierzęta zebrały sie na pożegnanie królowej i księcia Kalego, oraz Kovu.
-Wszyscy, przebaczamy po ich śmierci... Lecz niestety-nia da się tego odwrócić. Byli nam bardzo biscy. Kiara- była cudowna siostrą, która zginęła w wąwozie... Kali utonął w rzece... Dzielny, poświęcił sie dla nas... Król Kovu... Był wielkim królem. Zginął przed chwilą z cierpienia jego żony...-mówił lew ocierając łzę w oku- To była straszna katastrofa... Zawsze,  oddawałem im chwałę... Lecz... Musimy zdjąć wielki ciężar z pleców i powitaj nową, wspaniałą erę w której, będziemy się cieszyć władzą nowego króla, dktóry jest odpowiednim kandydatem-ja.
Zwierzęta odzołomiły się. Kopa dalej mówił.
-Muszę być królem, gdyż jestem synem Simby, a nie Ziry jak poprzedni król.-powiedział, wszedł na lwią Skałę i zaryczał
Rozdział XIX

Nastał wczesny ranek. Kali obudził się. Zobaczył kłody, martwe ciała i wschodzące słońce, na czerwonym niebie. Kali przeżył. Postanowił więc leżeć w bezruchu i więcej nie wstawać. Minęło trochę czasu. Opuszczony książę leżał jak martwy. Kali nie widział, że ktoś idzie, gdyż pojawiła się sylwetka lwicy i jej syna, podobnego do nuki. Lwica, o dziwo, miała czerwonawe umarszczenie i była podobna do Ziru. Jej syn- bardzo podobny do Nuki, tylko miał trochę szerszy nos. Lwica miała zły wyraz twarzy, a jej syn-smutny. Czerwona popatrzyła na lwiątko. Wtedy ksiąze otworzył oczy.
-Kim jesteś?-zapytała czerwona
-Opuszczonym lwiatkiem.-odpowiedziała półsierota.
-Hmm...-lwica myślała, patrząc na dwie szramy na prawym oku księcia.-Przydasz mi się.
Kali chciał pobiec, ale lwica przeszkodziła mu. Szła ze swoim synem na stary gaj, bezlistnych drzew. Posadziła księcia na kamieniu.
-Od dziś mieszkasz ze mna i Niko-powiedzaiła lwica-przydasz mi się. Będę Ciebie i mojego syna trenować, abyście byli źli i podstępni. Trening zaczynamy jutro.-powiedziała i poszła nie wiadomo gdzie.
-Jak sie ona zwie?-zapytał książę.
-Oyari (czytaj 'Ojari)-odpowiedział nastoletni Niko- Jestem Niko, a Ty?
-Kali-odpowiedział książe.
-Miło mi cię poznać-oznajmił Niko i uśmiechnął się
-Mi też miło Ciebie poznać-oznajmił książę
-NIKO!-zawołała lwica, która stała na wysokiej skale.
Nastoletni poszedł do niej.
-Wiesz jak on sie zwie?-zapytała Oyari
Niko pomyślał przez chwilę. Dopiero zauważył-że nowo odkryte lwiątko- to sam ksiażę.
-Hm?-pomrukiwała czerwona.
-Kila-odpowiedział- Kila.
-A więc Kila od dziś jest twoim nowym bratem. Idź!
Niko poszedł. Nastolatek podszedł do ksiecia.
-Jesteś księciem?-szepnął do Niko, do ucha Kalego.
-Tak-odpowiedziało lwiątko
-Czemu nie ma ciebie na lwiej skale?
-Uciekłem-odpowiedział Kali- moja matka zmarła i przez to mam te szramy. Mój ojciec myślał, że ja ją zabiłem, ale to nie prawda. On myśli tylko o Aloko- moim bracie.
-Straszne.
-Tak.
-Musisz ukrywać swoją prawdziwą postać-powiedział nastoletni- Moja matka chce zabić każde lwiątko, które pochodzi z rodziny królweskiej.
-Naprawde?
-Tak. Dla niej, zwiesz się Kila.
-D-dobrze-odpowiedział Kali i poszedł pozwiedzać Gaj.
Niko przyłączył się do Kalego
-To wasz dom?-zapytał Kali
-Tak. Jesteśmy sami, bez żadnego stada.
-Aha... A twój ojciec?
-On.... Ech... On był ze mną i moją matką, ale tylko wtedy, kiedy byłem małym, bardzo małym lwiatkiem. Chciał mieć władzę i porzucił ją dla nas...
-Szkoda. Jak się on zwie?
-Kepa, Kopa... Chyba Kopa.
-KOPA!?!?!-powiedział Kali- przecież to mój wuj!
-Naprawdę? Jesteś moim kuzynem?
-Kuzunem?... -Kali spojrzał na Niko- Jesteś moim kuzynem! Haha!!!
-Haha!-powiedział Niko i potargał Kalego po grzywce
Dwa samce biegały i biegały z radości. Kali skakał na Niko. Nikowi to nie przeszkadzało. Wreszcie Kali położył się na Niko.
-Czy wiesz, ze...-powiedział Kali-Możemy zostać przyjaciumi!
-Tak-odpowiedzał młody lew- Mam kuzyna... Czekałem na tą chwile.
Nastała noc. Kali i Niko patrzyli w gwiazdy uśmiechając się. Czuli do siebie ogromną przyjaźń.

Dałam wam jeszcze jeden rodział, aby się trochę rozpogodnić...

Offline

 

#10 2012-04-16 15:48:36

 Karinda

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Nowy Targ
Zarejestrowany: 2012-04-13
Posty: 169
Twoje motto:: Żyję dla innych
Ulubiona piosenka:: W sygnie.
Ulubiony bohater:: Simba, Kiara, Kovu i Zira
Pieniądze:: 50

Re: KL 4

No, Niko przypadł mi do gustu. A opowiesz może charakter Niko? Bardzo go lubię.


Moim multikontem jest: Mkono.
http://oi45.tinypic.com/2yyz2vn.jpg

Offline

 

#11 2012-04-16 15:57:59

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

Re: KL 4

Hm... Z Niko bywa różnie. Czasem jest przyjacielski, ale dla niektórych (np. Oria //potem//) zły. Jest tez  i pomocny i nie zapomina o niczym i potrafi zadbać o innych. Już mogę wam powiedzieć, ze po śmierci Orii spotkają się dość późno, przy 'koronacji' Kalego, a trochę czasu minie....
Rozdział X

Nastał wczesny ranek. Oyria obudziła się. Szturchnęła Kalego mocno tak, że książę poturlał się po ziemi i było widać mnóstwo kurzu. Lwiątko otworzyło zielonkawe ślepia. Lwica ryknęła donośnie. Niko wstał wraz z Kalim.
-WSTAWAĆ!!!-krzyknęła Oyria- Nie ma czasu! Biegać!
Kali i Niko biegali, a lwica z nimi. Czerwona biegała na skróty. Maznęła łapą linię, do której mieli biegać, a było to bardzo, bardzo daleko.( 25 KM, wiem, lwiątko by nie wytrzymało, ale chodzi mi o to, aby się zmęczyli). Dobiegli, omijając różne przeszkody. Byli bardzo, ale to naprawdę bardzo zmęczeni.
-To dopiero rozgrzewka-powiedziała Oyria- Czeka was więcej.
-Niestety, ale ma rację Kila-powiedział Niko
-Nie ma czasu na pogaduchy! Skaczcie!
-Jak?-zapytał Kali
-Jak byś chciał kogoś zabić!
-Tak? -zapytał i skoczył jak tu http://www.youtube.com/watch?v=DvgAXqMs … re=related 0:46
-Tak. Właśnie tak. Tylko... Dalej-powiedziała Oyria i narysowała ostrym pazurem kreskę, a ta była 5 razy dłuższa od jego skoku.
Kali skakał, jak i Niko, aż im się udało.
-Wdrapujcie się na czubki drzew, a potem na skały!
Zrobili to co im czerwona kazała. Dała im jeszcze więcej rzeczy i wszystko robili aż do późnej nocy, bez przerwy.
Krótki 'Rozdział XI'

Dnie mijały, a okazało się, ze Kopa też trenuje kogoś, a tym kimś był Aloko. Znosił takie same tortury. Lecz jednego dnia, gdy nocą Kopa i Oyria jednocześnie szturchnęli lwiątka, które trenowali, jak się położyli (Aloko i Kali) zamknęli oczy. Lecz jak otworzyli nie było widać ich normalnych oczu, lecz... białe, całe ich oczy były białe i świeciły mocno. Widząc swoją łapę, wykonali ślad pazurów.
Rozdział XII

Czas mijał a lwiątka były już nastoletnie, a Niko był już dorosły. Niko i Kali byli szczęśliwi, gdyż dziś był ich ostatni, najkrótszy trening- polowanie. Mieli coś upolować. Kali ustawił się pierwszy. Skradał się powoli i nie było go widać. Gdy był już blisko jego byłej zdobyczy, skoczył na nią i zabił. Niko tylko przełknął ślinę, gdyś się bał. Nadeszła jego kolej (Niko). Denerwował się. Nie schował się w trawie, ale odrazu pobiegł za zebrą. Ta tylko kopnęła Niko tak, że był nieprzytomny. Kali podbiegł do przyjaciela.
-Niko ocknij się!-szepnął nastoletni Kali.
Niko ocknął się. Skoczył na zebrę i tylko ją poranił, gdyż znów kopnęła go i znowu był nie przytomny. Kali znowu do niego podbiegł.
-Niko!-szepnął-ocknij się!
Lew ocknął się. Kali pomógł mu wstać. Przybiegła wtedy Oyria.
-Dziękuję-powiedział Niko- Nie ma jak to mieć przyjaciela.-powiedział i uśmiechnął się.
Lwica zagapiła się w Kalego, patrząc na niego bardzo dziwnie. Dopiero się domyśliła, że to sam książę.
-Jesteś księciem? Kali?-zapytała przerażona
- Tak-odpowiedział-Jestem Kali, nie Kila.
-Oo...-powiedziała z uśmiechem.- więc... naprawdę mi się przydałeś... Z tobą podbiję władzę.
Niko wstał. Lwia popatrzyła na niego.
-Niko-powiedziała- Powiedziałeś mi, że on zwie się Kila!
-Chciałem, by nic mu się nie stało!-wrzasnął Niko
-Zdradziłeś swoją własną matkę!-powiedziała.
Oyria miała bardzo mocno uderzyć Niko, ale nagle stało się coś nieoczekiwanego- Kali skoczył na nią i mocno ją poranił. Lwica odskoczyła od niego i ryknęła.
-Czemu to zrobiłeś!-krzyknęła ujawniając swoją bliznę na lewym policzku.
-Musiałem!-krzyknął książe- Nie należało mu się! Jak miał się uczyć polować?
Na twarzy lwicy, zamiast złości, pojawiło się zdziwienie. Zaniemówiła.
-Jak!?!?!-krzyknął Kali- Jak?
-M-masz rację...-powiedziała i westchnęła- To moja wina... Idź! Nigdy nie wracaj! Przyniosłeś mi tylko wielki ciężar!
-D-dobrze...-powiedział Kali i uciekł ze wściekłym wyrazem twarzy.
Po jakimś czasie twarz lwicy znowu posmutniała, gdyż straciła swoja jedyną nadzieję. Gdy Kali był już bardzo daleko, Niko powiedział:
-On ma rację.-powiedział i też uciekł, ale nie znalazł Kalego.
Lwica została sama.
Rozdział XIII

Aloko ukończył treningi na Lwiej ziemi. Znienawidził Kopę. Chciał go zabić. Nastało południe. Czarnogrzywy podszedł do Kopy.
-Wuju?-spytał Aloko
-Tak?-odpowiedział Kopa
-Czy pójdziesz ze mną do wąwozu?
-Hmm…. Likaony! Macie nas śledzić! Nie ufam Aloko….
Poszli, a tam….
-O czym chcesz porozmawiać?-spytał Kopa     
-O władzy- powiedział czarnogrzywy- Kto na następcę?
-Mój syn Niko.
-Masz syna?
-Tak. On po mnie będzie królem. Jest starszy i mądrzejszy od Ciebie.
Aloko zatrzymał się. Kopa dalej szedł przed siebie. Gdy odwrócił głowę zobaczył…. Aloko, który skoczył na wuja! Zaczęła się walka. Lwy gryzły się i drapały. Turlali się. Gdy czarnogrzywy był na dole, odepchnął wuja tylnymi łapami tak mocno, że Kopa zawiesił się na skale. Aloko podszedł do wuja i zaczepił go pazurami.
-Czyżby Niko nadal był twoim następcą?-powiedział Aloko uśmiechając się
-Niech Ci będzie! –krzyknął Kopa- Ale przed śmiercią wyjawię ci całą prawdę-  Ja zabiłem twoją matkę, a Kovu wypędziłem, ale  i tak pewnie umarł, bo był sam, a polowanie jest obowiązkiem lwic, więc…. Nie mógł polować.
Aloko puścił wuja do wąwozu. Likaony zniszczyły tamę, z której spływała rwąca woda. Kopa utopił się w rzece- umarł. Likaony podeszły do mordercy króla (Aloko).
-Dobra robota-powiedziała Kolosa.     
-Tak. Też tak sądzę-powiedział Aloko i poszedł z likaonami na lwią skałę.

No i macie śmierć Kopy

Rozdział XIV

Aloko wrócił na Lwia Skałę z likaonami. Vitani niepokoiła się o Kopę. Gdy zobaczyła Aloko odrazu do niego podbiegła.
-Aloko, Aloko!-wołała ciotka mordercy- Gdzie jest Kopa!?!?!?!?
-Nie żyje-powiedział Aloko, który szedł dalej- utopił się w rzece. Potknął się o coś i utopił się.
-Co!?!-krzyknęła Vitani- O nie...-powiedziała i zalała się łzami.
Lwice usłyszały wiadomość o śmieci Kopy.
-To teraz... Kto na króla?-spytała Sandrea
-Ja-powiedział Aloko i uśmiechnął się- Przecież... Jestem synem Kovu, a Sandrea jest samicą i nie powinna władać. A więc... Moja kolej!-powiedział i zaryczał na lwiej skale
//Poprawione. ~Kari//

Offline

 

#12 2012-04-17 09:16:29

 Karinda

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Nowy Targ
Zarejestrowany: 2012-04-13
Posty: 169
Twoje motto:: Żyję dla innych
Ulubiona piosenka:: W sygnie.
Ulubiony bohater:: Simba, Kiara, Kovu i Zira
Pieniądze:: 50

Re: KL 4

No, Aloko jest już gorszy od Kopy według mnie.


Moim multikontem jest: Mkono.
http://oi45.tinypic.com/2yyz2vn.jpg

Offline

 

#13 2012-04-17 13:51:51

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

Re: KL 4

Oj, taak...
Jak ktoś lubi Kiarę, to proszę
Rozdział XV

Nastała noc. Sandrea, usiadła na gałęzi, nad rzeką (jak Kiara w 'miłość drogę zna). Była smutna, z powodu władzy Aloko. Tęskniła za Kalim i jej mamą. Zobaczyła swoje odbicie. Patrzyła w wodę. Nagle spadł liść. Gdy przepłynął nie zobaczyłą swojego odbicia, lecz odbicie.... Kiary.
-Sandreo!- powiedział kobiecy głos z nieba- był to głos Kiary.
-Mamo?-zapytała i wstała.
-Tak, Sandreo. To ja. Czemu jesteś taka smutna?
-Tęsknię za tobą i Kalim, oraz ojcem.
-Kovu żyje.
-Naprawde? Ale...-powiedziała i otarła łzę w oku- Kali nie...
-I w tym się mylisz, Sandreo.
-Jak to?
-Kali ŻYJE!!!
-On żyje? To nie możliwe!
-Możliwe. Gdy chciał sie zabić, czuwalam nad nim. Zawsze o was pamiętałam.
-Ale matko, powiedz- nie wierzę, aby Kali cie zabił. Lecz... Kto to uczynił?
-Kopa.
-Aha. Więc to prawda.
-Mhm!-powiedziała Kiara i skinęła głową
-Ale Kopa już nie żyje.
-Jak to?
-Podobniez potknął się o coś i wpadł do rzeki- powiedziała brazowa- Utopił sie
-Wiec to tak... Ale Sandreo-Zapamiętaj- jest jeszcze nadzieja.
-Lecz jaka?
-Skoro Kali żyje, trzeba go odnaleźć.
-No prawda... Muszę po niego biec...
-Wiec biegnij...-powiedział duch kiary, zormywając sie w chmurach- Pamiętaj, ze nadzieja w tobie jest i będzie trwać, aż do wielkiej chwili...
Sandrea zeskoczyła z gałęzi i biegła w stronę ducha matki podskakując.
-Matko! Nie opuszczaj mnie! proszę!
-Pamiętaj o nadziei!-powiedzial duch kiary i nie było już jej widać.
Sandrea usiadła na chwilkę. Potem szybko wstała i biegła krzycząc:
-KALI, ŻYJE! KALI ŻYJE!!!!
Z boku przeszkodził Aloko, a Sandrea tak szybko biegła, zagradzajac  mu drogę, że myślał, że to wiatr, a nie ona. Siostra króla położyła się na trawie.
-Kali żyje, Kali ŻYJE!
Koda i Nela przyszli do niej słysząc 'Kali żyje!'
-Kali?-zapytał Koda
-Żyje? powiedziała Nela
-Tak! On żyje! Jest nadzeja!
-Naprawdę?-zapytała Nela
-To PRAWDA!
Koda i Nela położyli się blisko niej. Sandrea, była pomiędzy nimi. Patrzyli w gwiazdy.
-Skąd to wiesz?-zapytał Koda
-Od ducha mojej matki!- powiedziala Sandrea i liznęła Kodę po pyszczku
Nagle na gwaizdach ułożyja sie twarz Kiary, która sie uśmiechneła. Nagle przyszedł Aloko z Shetani nie słysząc rozmowy.
-Co jest?-zapytał Aloko i położył sie koło nich
-Hm?-powiedziała Shetani i położyła sie koło nich.
-Nic- powiedział Koda, wiedząc, że Aloko wpadłby w szał słysząc całą prawdę, o wspaniałej wieści.
-Sandrea?-spytał Aloko- Co tak biegłaś?
-Byłam uradowana śmiercią Kopy. Dopiero to do mnie dotarło.-powiedziała- Jest już późno. Kto chce juz iść spać? Ja na pewno.
-Ja-powiedziała Nela
-Przyłączam sie-powiedział Koda i poszedł razem z nimi do lwiej groty. Aloko i Shetani zostali tuląc się. Później i oni poszli spać.
Rozdział XVI

Dnie mijały a Kali i inni byli już dorośli. Kali żył samotnie, w dżungli, więc nie widział ogromnego spustoszenia Lwiej Ziemi. Jednego dnia, Nela i Sandrea poszły na polowanie. Jednocześnie poszedł i Kali, na to samo polowanie. Przyłączył sie też jakiś złoty lew z pomarańczową grzywą. Wyglądał na wygnańca, bo miał brązowe owódki, koło oczu. Wczyscy myśleli, ze są sami. Każdy krył się w trawie. Chcieli upolować tego samego bawoła. Nagle... Nie znajomy nikomu lew społszył zwierzynę, ale złapał jednego bawoła.
Na to samo zwierzę, rzuiły sie lwice. Razem zabili bawoła.
-Idźcie z tąd! To moja zwierzyna!-zawołał lew
-Twoja? NASZA!!!-krzyknęła Sandrea
-Złapałem ją pierwszy!
-Ale spłoszyłeś zwierzynę!
- Nie ważne! Złapałem ja pierwszy!
-My ją zabiłyśmy!-wtrąciła sie Nela
-CO? Ja ją zabiłem!-powiedział lew- WRRRrrr.....
-Wrrrr....-zawarczały lwice
Lew miał skoczyć na lwice, ale w połowie skoku, skoczył na niego Kali.
-ROOOOOOOAAAAAAAAAARR!!!!!-ryknął Kali
-Puść mnie!-zawołał lew
-NIGDY!!!
-Niech zgadnę- chcesz bym dał im zwierzynę?
-Tak. Wtedy Ciebie puszczę. Jeśli nie- trudno- zginiesz.
-Dobrze. Dam im tę zwierzynę, tylko mnie puść.
Kali zszedł z Lwa. Kali poszedł z lwicami. Nie wiedział, ze to jego siostra z jej przyjaciółką. Nagle stało sie coś nie oczekiwaniego.... Lew skoczył na Kalego! //wiem, rymuje się// Bili się, drpali i gryzli. Kali uderzuł lwa, a ten zawisiał na skale. Pod złym lwem(tym obcym) była rwąca rzeka.Lew wdrapywał sie. Skoczył by na Kalego, ale gdy czarnogrzywy odwrócił sie... Kali uderzył lwa, a lew spadał do rzeki. Utopił się. Kali westchnął. Poszedł do dżungli. Lwice poszły za nim trzymając wygraną zdobycz. Kali usiadł, przy jeziorku.
-Kim jesteś?-zapytałą Nela
-Hm?-zapytała Sndrea
Kali odwrócił się do samic.
-Jestem Kali
Lwice przerazily się szramami na oku Kalego. Sandrea podeszła do niego i dziwnie sie na niego patrzyła. POdeszła do niego z dziwieniem. Zakryła mu szramę na oku.
-Kali?
-Tak, przecież tak mam na imę.
-Nie możliwe- powiedziała Nela i podeszła do nich
-Nela, Sandrea?-zapytał Kali
Sandrea skinęła głową. Wczyscy roześmiali sie i biegali w koło siebie. Koda ich szukał i w tym momencie znalazł.
-Z czego wy się tak cieszycie?-spytał Koda
-Nie poznajesz mnie?-zapytał Kali i zakrył oko, z dwoma szramami.
-Kali, mój py przyjacielu!-powiedział Koda i potargał go po grzywie.
Skakali na siebie. Po prostu- bawili sie.
-Jednak to prawda!-powiedziała Sandrea- Tu żyjesz!
Nela liznęła Kalego po pyszczku.
-Skoro żyjesz... Jest nadieja!-powiedział Koda- Zdrącisz Aloko z tronu i zostaniesz królem!
-Nie- powiedział- Tron był przeznaczony dla Aloko, więc... Jakbym go zabił... Lwice chciały by mnie zabić...
-Właśnie, że nie! Nie wiesz co tam się dzieje!-powiedziała Sandrea
-Aloko, zniszczył całą Lwią Ziemię.-powiedziała Nela
-Jak to?-spytał Kali.
-Czy to ważne?-powiedziała Nela- TY żyjesz!
-Ale co z tego- powiedział Kali- Mów dalej, o Lwiej Ziemi.
-Lwia Ziemia jest spustoszona. Nie ma ani jednej Zwierzyny-powiedział Koda
-Widać kości, zamiast zwierząt.-dodała Sandrea i poleciałą jej łza w oku, i wtuliła sie w grzywę Kody
-Nie ma ani jednej kropli wody-powiedziała Nela
-Naprawde?
-Tak.-powiedziała Sandrea.
-Straszne prawda?-powiedziała Nela
-Tak.
-Ale Ty to zmienisz-powiedziałą Nelai wtuliła sie w grzywę Kalego
-Ztrącając Aloko z tronu? Nie... nie mogę...
-Możesz.... Jeżeli będziesz miał nadzieję w sercu...-powiedziała Nela i odsunęła sie od Kalego. Uśmioechnęła sie do niego.
-Ide zawiadomić stado!-powiedział Koda i pobiegł
-Idę z tobą!-powedziała Sandrea i pobiegła za nim.
Kali i Nela patrzyli jak biegli.
-Zostaliśli sami, Kali-powiedziała Nela i polizała go po pyszczku.-Mrr....
-Mrrr....

Offline

 

#14 2012-04-17 16:18:45

 Karinda

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Nowy Targ
Zarejestrowany: 2012-04-13
Posty: 169
Twoje motto:: Żyję dla innych
Ulubiona piosenka:: W sygnie.
Ulubiony bohater:: Simba, Kiara, Kovu i Zira
Pieniądze:: 50

Re: KL 4

Ja lubię Kiarę. Super.


Moim multikontem jest: Mkono.
http://oi45.tinypic.com/2yyz2vn.jpg

Offline

 

#15 2012-04-17 17:23:33

 Setene

http://i1062.photobucket.com/albums/t499/GoldenNove/ranga2.png

Skąd: Zła Ziemia
Zarejestrowany: 2012-04-15
Posty: 156
Autor avatara:: MissAudi
Twoje motto:: Zawsze trzeba dotrwac do końca
Ulubiona piosenka:: Dużo
Ulubiony bohater:: Skaza, Zira, Nala...
Pieniądze:: 50
WWW

Re: KL 4

Eeee... Właśnie dla tego powstała też i Sandrea, by mogła spotkać ducha matki i żeby powiadomić Kodę i Nelę o tym, że Kali żyje.
Rozdział XVII

Nela liznęła Kalego po pyszczku. Czuł sie cudownie. Patrzyli na siebie przez chwilę. Ktoś patrzył na nich w krzakach. BYł to Aloko. Wyszedł z krzaów i zaryczał.
-Kim Ty jesteś?-zapytał Aloko patrząc na lwa- Odejdź!
-Czemu, przecież to ja! Pamiętasz mnie?
-Nie! Chodź Nela!
Poszli. Aloko szedł wsciekły. 'Kto to mógł być?' Myślał. Wreszcie doszedł do wniosku... że to mógł być Kali! Na lwiej skale...
-Aloko, czemu sie tak martwisz?-zapytala Shetani- Niedługo narodzi się następca!
-Tak, wiem, ale... Coś mnie dręczy. Spotkałem pomarańczowego lwa, podobnego do mojego brata... Myślę, że to może być Kali.
-Kali? On przeciez nie żyje! Aloko, uspokuj się. Może to był jakiś zwykły, głupi lew.
-Grzywę miał bujną.
-To pewnie jakiś samotnik-powiedziała żona króla (Shetani)
-Masz rację. Nie powinien był sie obawiać tego, że to Kali.-powidział król i położył sie obok żony.
Nastał ranek kolejnego dnia. Aloko i Kali znowu sie spotkali, przy polowaniu.
-Znowu Ciebię widzę-poweidział Król- Powiedz mi, kim jesteś?
-Powinneś wiedzieć-powiedział Kali- Nie pamiętasz mnie?
Przybyły lwice. Nie było wśród nich Shetani. Zobaczyły pomarańczowego lwa. Odrazu wiedziały, że to Kali.
-Powiedz!-krzyknął Aloko
-Naprawdę nie wiesz?-powiedział Kali uśmiechając sie
-Dobrze-powiedział ALoko i odwrócił sie w tył- Skoro nie chcesz mi powiedzieć, To... Proszę!-powiedział, odwrócił się i odnowił Kalemu blizny.
Aloko przypomniała się scenę, z dawnych lat, w wąwozie. A wiec jednak... To był Kali!
-Więc, to Ty, Kali!
-Tak, to ja.
-Przyjmij go do stada!-powiedziałą jakaś lwica
-Prosimy!-powiedziałą inna
-Ty będziesz sie zajmować władzą, a Kali i Koda, będa nam pomagać w łowach.
-Sandrea ma rację-powiedziaa Nela- Nie możesz mieć jednego samca do pomocy
-Niech już wam będzie!-zawołał Aloko- Dobrze. Przyjmę Ciebie do stada. Chodź.
Poszli. Kali szedł. Książę i Nela patrzyli na siebie. Na lwiej skale, lwice ciągle mówiłay o Kalim. Nastałą noc. Kali był sam na polanie. Nagle zjawił sie... Rafiki.
-Ej, Kali! Chodź za mną!
Kali odwrócił się. Zobaczył szamana.
-Kim ty jesteś?-zawołał lew
-Szamanem, ale to nie ważne. Idź!
-Gdzie?
-Zaprowadzę Ciebie! Biegnij za mną!
Pobiegli przez różne liany, liście itd. Znaleźli sie potem na miejscu- było to drzewo pawiana.
-Chodź, a zobaczysz!-powiedział szaman
Kali podszedłdo niego. Było tam drzewo genealogiczne władców.
-To jest wasze drzewo!-powiedział pawian- Ty jesteś tu!-powiedział i wskazał na rysunek Kalego.
-A ten lew, który jest podobny do mnie ubarwieniem- powiedział Kali i wskazał na Skazę //oczywiście lwa//
-Ech, to był Skaza.
-Miał takie imię od urodzenia?
-Nie, zwał sie Taka-powiedział pawian
-To więc czemu zwał sie 'Skazą', a nie 'Taką'?
-Ojciec Ahadi mu wykonał skazę na oku. Od tego momentu mówiono na niego 'Skaza', z wyjątkiem Uru- jego matki. Niestety był złym lwem. Zaibił swojego brata Mufasę, chcąc sie zemścić za tamte lata...
-To dlaczego na mnie nie mówią 'Skaza'?
-Ty jesteś dobrym lwem, a on był zły. Ale... Do rzeczy! Ostatnio rozmawiałem z Mufasą!
-No i?
-Mówił, że to TY jesteś prwadziwym królem! Ztrąć Aloko z tronu, a cała Lwia Ziemia będzie sie radowała!
-N-nie mogę-powiedział Kali- Mój ojciec powiedział 'Tron przekazuję tobie, Aloko' A nie mi.
-Trudno! Masz go ztrącić  z tronu, i tyle! Wierzę w Ciebie!
-Ech... Dobrze...
Nie wiedzieli, że za krakami kryje się nowy majordomus króla- sęp Kiramu. Poleciał.

Gdy Kiramu poleciał, zobaczył Kolosę, Dakira i Kato. Kiramu podleciał do nich.
-Ktoś Ty?-zapytał Dakir
-Tak-powiedziała Kolosa- Masz jakąś nowa wiadomość dla Aloko?
-Tak-odpowoedział
-Jaka ta wiadomość?-zapytała KOlosa
-Chcecie wiedzieć?-zapytał KIramu
-Jeszcze się pytasz?-zapytał Dakir.- Oczywiście!
-Widziałem Kalego i szamana- powiedział- Knują, jak zabić Aloko.
-Zabić?
-Dokładne.
-To może poleć gdzieś indziej, a my mu to powiemy-powiedział Dakir.- Prawda Kolosa?
Kolosa pomachała głową, zastanawiając się.
-Yyy.... Tak-powiedziałą, po dlugiej ciszy- A Ty Kato? Zgadzasz się?
Likaon pokiwał głową, na 'tak'.
-To wszyscy się zgadzamy-powiedział Dakir- To Ty leć, a my to załatwimy.
Wszyscy poszli w przeciwne strony. Nastał narek, nastepnego dnia. Słońce wschodziło, a jego promienie paliły po oczach. Taki widok zobaczył czarnogrzywy król, podnoszac się z królewskiego łoża. Jakiś czas później, wstały trzy likaony.Pamiętając o bardzo ważnej wiadomosci, podeszły do króla, który stał na czubku lwiej skały.
-Aloko?-powiedziała Kolosa
-Tak?-spytał król
-Mamy trochę do pogadania!-powiedział Dakir
-A, pewnie znowu chodzi o lwice i polowanie. Poczekajcie troche. Jest wczesny ranek i lwice śpią, bo są wtedy zawsze leniwe.-powiedział i odszedł
Likaonom opadła szczęka.
-Ale...-powiedział Dakir, patrząc na odchodzącego Aloko.
Czarnogrzywy nic nie slyszał. Kali wstał. Widział wszystkich, prócz Aloko i likaonów. Pomarańczowy poszedł nad wodopój. Napił się. Nie widział, że powoli podchodzi do niego Nela.
-Witaj Kali-powiedziała lwica
Kali odwrócił głowę. Zobaczył Nelę.
-Ty tez witaj-powiedział lew- A co Ty tak wcześnie?
-A nic, nudziło mi się. Nie chciało mi sie spać. Przejdziesz się?
-Oczywiście.
Poszli. Szli daleeeeko przed siebie.
-Dla czego Ciebie przez tamten czas nie było?-zapytała lwica
-To długa historia.-powiedział lew-Chcesz słuchać?
-Tak, z wielką chęcią.-powiedziała lwica
-Więc... To było tak- powiedział lew, zaczynając opoweść- Gdy moja matka umarła, ojciec wykonał mi te dwie szramy. Wuj wypędził mnie i powiedział, żebym nie wracał. Pobiegłem. Nastała noc. Pomysłaem sobie, patrząc w kałużę:' Matka nie żyje, brat, ojciec i inni nie nawidzą, chcą się mnie pozbyć...'. Pobiegłem do rzeki.Wskoczyłem do niej, chcąc się utopić. Lecz jednak przeżyłem. Byłem nie przytomny. Gdy ocknąłem się, zobaczyłem parzące słońce, które wschodziło. Postanowiłem wiecej nie wstawać, abym umarł. Zamkąłem oczy. Nadal byłem przytomny. Usłyszałem kroki.  Otworzyłem oczy. Zobaczyłem ciemno-czerwona lwicę i jej syna. Lwica miała brązowe oczy i nos jak ja i jej syn. Miała 'wyrostki' na policzkach. Wygladała na złą. Jej syn był wieku nastoletniego. Był brązowym lwem posiadajacym czarnę, poterganą 'grzywę'. Lwica wzięła mnie w pysk i szła, aż postawiła mnie nocą, na gaju bezlistnych drzew. Powiedziała, że będę nowym bratem nastoletnigo lwa. Lwica poszła. Nastoletni lew podszedł do mnie i przedstawił się.  Zwał się Niko. Powiedziałem mu jak się nazywam i zapytałem jak ma na imię czerwona. Zwała się Oria. Po nieługim czasie, Niko zauważył, że jestem księciem. Powiedział mi, żebym powiedział lwicy, że zwię sie 'Kila'. Powiedział mi, że będę dla niej i dla niego, przy lwicy Kila. Niko i Oyria byli samotnikami, więc nie należeli do żadnego stada. Niko zapytał sie: 'Skoro jesteś księciem, czemu nie jesteś na lwiej ziemi, a nie tu?'. Opowiedziałem mu o całej sprawie. Zdziwił się z jednego powodu- Kopa miał władzę, ale nie przyjął go i jego matki do stada? Spytałem'Dlaczego'? Lew powiedział mi... ze on jest synem Kopy! Byliśmy kuzynami. Biegaliśmy i bawiliśmy się. Niko pozwolił mi zaczepiać go za ucho. Patrzyliśmy w gwiazdy. Niko powiedział lwicy, że nazywam się Kila i wrócił do mnie. Zasneliśmy raze, czujac do siebie przyjaźń. To było chyba tak, ale lata mijały i się nie wiele pamięta, ale... przejćmy do rzeczy. Rankiem, lwica szturchnęła mnie mogno, tak, że posypał sie kurz, i przewróciłem sie wieeele razy.
Oyria kazałe mi biegać, skakać wysoko i daleko, drapać itd. I tak do wieczora, bez przerwy. Przed snem, dała nam maleńki kawałek i szliśmy po wodę z rzeki. Tak własnie mijały dni. Nastała próba polowania, czyli egzamin. BYłem już wtedy nastoletnim lwem, a Niko dorosłym. Polowaliśmy. Niko nie udawało się, ale mi jakoś sie udawało. Po polowaniu, lwica dowiedziałą sie o tym, że jestem księciem. zaczęa się awantura. Kazała mi odbiegnąć i tak zrobiłem. Potem Niko pobiegł mnie szukać, ale nie znalazł. Byłem samotnikiem. BYłem już wtedy dorosły. I żyłem samotnie, aż znalazłaś mnie Ty...
-Jej.-powiedziała Nela.- Straszne.
Gdy brązowa wypowiedziałą te słowa, ujrzeli przepiekną krainę. Było tam dużo trawy, na której znajdowała sie rosa, przepiękne kwiaty, drzewa, liany i długą rzeke. Było tam mnóstwo roślin. Owocowe drzewa, zdobiły tą przepiękną krainę. Nela włożyła łapę do rzeki. Była chłodna. Był tam jeszze wodospad.
-Pięknie tu-powiedziała Nela, przerywając długa, niemą ciszę.
Zobaczyli przed nimi, długi pasek białych gołębi. Nela przypatrzyła się gołebiom. Gdy ptaki odleciały nie widziała Kalego. Lew schował sie w wodzie. Gdy lwica była blisko rzeki, Kali złapał ją za szyją i wrzucil do wody. Nurkowali przez chwilkę. Nela wyszła zwody. Też wyszedł. Gdy Nela zobaczyła Kalego, roześmiała się. Był bardzo mokry. 'potrząsali' sie. Nie byli już mokrzy.
-Kali!-powiedziałą Nela uśmiechając sie
-Słucham? Czyżbym zrobił coś złego?- powiedział Kali uśmiechając się
-Niech Ci będzie!-powiedziała i polizała go po pyszczku.
Lew uśmiechną sie. Lew i lwica zobaczyli Kodę i Sandreę.
-Szukaliśmy was!-powiedziała Sandrea.
-Nie wiedzieliśmy, że tu jesteście!-poweidział Koda- Nawet Tu.... ładnie.
-Potwierdzam KOda-powiedziałą Sandrea i polizałą lwa po pyszczku.
Usiedli na kamieniach. Patrzyli na raj.
-To co teraz?-zapytała Sandrea
-Może... To!-powiedział Kali i ochlapał siostrę
-O Ty!-powiedziała Sandrea i pochlapała go
Koda też pochlapał swoja siostrę, a ona swojego brata. Chlapali sie przez jakiś czas.
-Przestańcie, nie jesteśmy przecież dziećmi, prawda?-powiedział Koda
-Dobra, przestanmy-powiedział Kali- Masz rację.
Wszyscy usiedli na kłodzie i patrzyli na raj.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.depozytariusz.pun.pl www.wszystkogtasa.pun.pl www.dolina-khorinis.pun.pl www.poradnikmargo.pun.pl www.szostaf.pun.pl